piątek, 21 grudnia 2007

NEPAL!











Mialy byc 2 tyg. ale... Siedze tu juz ponad miesiac i nie zaluje ani jedego dnia! To co sie tu dzieje jest poprostu nieparawdopodobne. To zabrzmi pewnie dziwnie ale mamy bar w Pokharze i to taki z prawdziwego zdarzenia a co najsmieszniejsze to przynosi zyski!! 24h tyle czasu trezeba zeby wpasc na pomysl i otworzyc bar w nepalu:) TOTALNA PARANOJA!!

piątek, 30 listopada 2007

Nepal c.d.

Poczatkowo chcialem tu zostac na 2 tyg. a utkwilem na prawie miesiac:) 4 grudnia wracam do indii przez sikkim i pomysle gdzie spedze swieta.
Jestem teraz w KTM poznalem po drodze niesamowityh ludzi u tworzylismy swego rodzaju szczesliwa hipisowska rodzine. Ludzi z Ausatri, Irlandi, USA, Finlandii, Izraela,Australi wszyscy dzielimy pokoje, wspolnie czekamy az piekarnie obniza ceny wieczorem zeby cos zjesc. To niesamowite jak wszyscy jestesmy podbni mimo wszystki roznic kultorowych, jezykowych wszyscy mamy te same problemy i cieszymy sie z tych samych zeczy jak znalezienie restauracji gdzie jedzenie jest ciut tansze albo hotelu ktory ma okna:) Kazdy dba o karzdego a znamy sie zaledwie 2 tyg.
Spedzilem tu naprawde cudowne chwile. Rafting, skok na bunge ze 160 metrow, kapiel w jeziorze posrod himalajow, podroze na dachau autobusu, zachody i wschody slonca w pokharze. Moze nie wykorzystalem pobytu tutaj typowo turystycznie ale zyskalem cos wiecej zaczalem zyc rytmem tego kraju, poznalem cudownych ludzi. Teraz powoli ruszam dalej bo nigdy nie wiadomo co czeka mnie dalej a ta niepewnosc jedynie dodaje mi sil i inspiruje do dalszego przemieszczania sie i odkrywania tajemnic tego cudownego swiata w ktorym wszystko jest mozliwe
NAMASTE POLAND

poniedziałek, 12 listopada 2007

NEPAL

RAJ- jak go sobie wyobrazic?? Kraina miodem, mlekiem i piwskiem plynaca?? Nrvana?? Nie wiem czy jest cos lepszego od tego co mam przed oczami (nie mam na mysli monitora w tym momecie)
Pokhara:
Mieszkam w hotelu nad jeziorem codziennie obserwuje jak slonce chowa sie za chmurami zostawiajac slup pomaranczowo czerwonego swiatla na tafli wody. Miasto czyste spokojne, ruch uliczny znikomy przez jeden dzien na motorze mozna objuechac calosc a taka przyjemnoisc to nie cale 40 zl:) Widoki podrodze sa oszalamiajace. Ludzie przy swoich codziennych zajeciach tak daleko od turystycznego centrum. Ped motoru, wiatr owiewajacy twarz. palace slonce i widoki nie z tej ziemi. W varanasi spotkalem 3 naszych (polskich w sensie) swietni ludzie wlasnie z pokhary pojechalem z nimi na pare dni do KTM gdzie wlasnie teraz jestem.
Khatmandu:
Miasto zatloczone ale mistyczne na swoj wlasny niepowtarzalny sposob. Mnostwo uliczek zakamarkow z ktorych prosto wychodzi sie na place pelne swiatyn i handlarzy wszelkiego rodzaju. Miasto przeroznych zapachow smakow kolorow dzwiekow ale inne niz te indyjskie . Caly nepal jest inny niz Indie (pewnie dlatego bo jest nepalem) ale nie o to mi teraz chodzi. Tutaj ludzie sa zyczliwi pomocni tacy spokojni i8 mimo silnych wplywow indii zachowuja sie jednak zupelnie inaczej. Ulice sa czystsze smierdzi jakby mniej. Nic tylko zwiedzac:)

POZDROWIENIA Z RAJU

sobota, 3 listopada 2007

Dzien w Varanasii

Wychodze z hotelu mijam smieci, kupy i krowe(pewnie kupy to jej sprawka):). Mijam grupke ludzi przy malym stoisku z herbata dalej ulicznego handlarza betylem i nagle... Rikasza, rower samochod, motor wszystko trabi!! Ludzie, psy i krowy wszystko biega z miejsca na miejsce co krok tylko SILK!! SILK!! MY BROTHER SHOP!! HASISH!! LSD!! MINERAL WATER!! - tak dla odmiany:). Ide dalej- zatloczona ulica sklepy wszelkiego rodzaju az tu w koncu Ganges. Tu wydaje sie jakby troche ciszej zaledwie kilka metrow od ulicy wszystko sie zmienia wydaje sie jakby wszystkie dzwieki ulicy zostaly za mna na schodach pelnych zebrakow i handlarzy najwiekszymi badziewiami pod sloncem. Ide w kierunku Manikarniki ghatu na ktorym palone sa zwloki. Z daleka widac juz dym po drodze mija mnie grupa ludzi niosaca cialo do spalenia na bambusowych noszach biegna i krzycza w kolko to samo. Podchodze blizej wiatr zawiewa mi w twarz gryzacym dymem swiadomosc z czego ten dym pochodzi raczej nie poprawia mi nastroju:)
Usiadlem na schodach niedaleko stosow te zwloki ktore mnie mijaly moczone sa teraz w Gangesie i ukladane na palenisku.Z pod purpurowego przescieradla widac zarys twarzy, stup, rak. Po ulozeniu ciala podchodzi merzczyzna z pochodnia podpala. Cialo jest jeszcze posypywane proszkowanym drzewem sandalowy by zabic i tak dosc wyrazny zapach kremowanych zwlok.
Siedzialem tam chwile patrzac jak ogien powoli pochlania cialo.Gdzy przescieradlo zaczelo sie przepalac bylo dokladnie widac zweglone juz palce u stup, wlosy, kawalek twarzy. W tym czasie zostaly przyniesione juz 3 inne ciala. Gdy jedno dogasa prawie natychmiast uklada sie stos pod nastepne i tak przez 24h. Cialo powoli sie dopala z paleniska wystaje juz zweglona noga podchodzi facet z bambusowa tyczka i wylamuje ta noge wrzucajac do ognia. I to wszystko dzieje sie posrod handlarzy drzewem, ludzi pijacych sobie spokojnie herbatke wszyscy krzycza chodza w kolko wydaje sie bez wiekszego celu. I takie wlasnie jest Varanasi tutaj zycie spotyka sie ze smiercia gdzie gwar uliczny przechodzi w cisze... Tego nie da sie opisac tu poprostu trzeba byc.

piątek, 2 listopada 2007

piątek, 26 października 2007

Mcleod Ganj




Mala miescina polozona miedzy gorami z niesamowitym klimatem:) Jak Pawel pisal ze niemal czuc tu obecnosc Dalai Lamy to myslalem ze troszke przesadza ale naprawde tak jest mimo ze go tu teraz nie ma:D Spedzilem tu 5 cudownych dni, poznalem niesamowitych ludzi. To moja ostatnia noc w tym niezwyklym miejscu mieszkam u mnichow jakies 15 min od centrum "miasta" codziennie pijemy tybetanska herbatke ktora wyglada jak wysuszony krowi placek a co do smaku to rownie dziwny jak wyglad:) Jutro o tej godzine bedfe juz w busie do Manali czeka mnie ok 10h jazdy wiec ide dobrze sie wyspac i pomyslec co dalej ze soba zrobic:)

wtorek, 23 października 2007


FREE TIBET

poniedziałek, 22 października 2007

fotki tak jak obiecalem:)







Paharganj New Delhi, Swiatynia lotosu, jezioro dal

niedziela, 21 października 2007

Srinagar

Srinagar- miasto nad jeziorem Dal wiec co innego moglem zrobic jak plywac caly dzien i podziwiac piekno kaszmiru. Rece mi odpadaly o kregoslupie nie wspomne ale za to widoki przepiekne!! Z samego rana wybralem sie na targ warzywny na wodzie milo bylo popatrzec jak masa lodek obija sie o siebie a ludzie wymieniaja sie najrozniejszymi rodzajami owocow, warzyw i kwiatow. Okolo 8 mialem autobus do Jammu wiec musialem sie streszczac i szybko jechac na dworzec. I znowu droga o ktorej juz wspominalem tylko kierowca ciut bardziej szurniety:) Po drodze spotkalem studenta, ktory jest przewodnikiem po lehu a ze autobus do Jammu sie spoznil i nie zdazylem na swoj to spie teraz u niego:) wiece jutro z Dharmasali i zdjecia tez beda:)

piątek, 19 października 2007

delhi-srinagar i historia Mustafy...

Jak juz pisalem postanowilem uciekac z delhi. I tak krzatajac sie po ulicach delhi poszukujac jakiejs kakretnej oferty spotkalem Mustafe. No i zaczelismy gadac i gadac a ze chwile wczesniej wskoczyl mi pomys wyjazdu na polnoc a on akurat to zaproponowal to sie zgodzilem.
wszystko bylo tak jak mowil autobus jak na tutejsze warunki extra, czekal ze mna 6 h na przystanku az wsiade i odjade na miejscu jego ojciec odebral mnie z dworca i zawiozl do hotelu a wlasciwie to na odz bo teraz mieszkam na lodzi z kolesiem z izraela:). Mi lo jest pogadac z kims kto nie jest tutejszy tym bardziej ze on mial tak samo przykre doswiadczenia z naciagaczami jak ja i tez postanowil uciec z delhi. Warunki mieszkalne mam bardzo dobre rano dostalem sniadanko i odziwo tu jest goraca woda czego w centrum delhi nie uswiadczylem:)
O drodze slow kilka:)

Autobus odjechal z opuznieniem z powodu dwoch muzeulmanow ktorzy porzez godzine klocili sie ktory gdzie siadzie no ale wreszcie sie uspokoili i moglismy jechac. Wszystko bylo normalne dopuki nie natknelismy sie na korek. Pomyslalem pieknie zamiast 24h pojade 34 az tu nagle kierowca przejechal przez pas zieleni dzielacy 2 pasy ruchu lapa na klakson i jedziemy:) obserwowalem tylko swiatla aut jadacych prosto na nas z naprzeciwka no ale jakos dali smy rade:) dalej zasnolemn wiec nie wiem. po jakis 18 ha dotarlismy do Jammu i tam znowu zaczela sie jazda. Waskie uliczki duze przepascie i autobus mijajacy sie z ciezarowkami na ostrych zakretach:)
po kilku godzinach wjezdzamy do kaszmiru po sprawdzeniu paszportu i wypisaniu jakiegos wniosku ktory wygladal jak by ktos w niego jedzenie przez tydzien pakowal moim oczom ukazal sie widok co najmniej cudowny.Akurat trafilem na zachod slonca gory odbijaly promienie sloneczne wprost na chmury ktore mienily sie cudownymi kolorami zaczynajac od czerwienie przez roz po lekki fiolet. CUDO!! posiedze tu jeszcze z 2 do 3 dni bo poraz pierwszy od kad jestem w indiach czuje sie zrelaksowany i pierwszy raz naprawde sie wyspalem. koncze i ide zwiedzac bo jest tu duzo do zobaczenia. postaram sie odezwac jutro.

wtorek, 16 października 2007

Hello mister...

Mojaprzygoda z indiami nie zaczela sie dokladnie tak jak sie spodziewalem po wyjezdzie z lotniska taksowkarz powiedzial mi ze 2 dni temu w okolicy wybuchla bomba i ze po godzinie 12pm wiekszosc ulic jest pozamykanych i nie moze mnie dowiezc na paharganj. Wysadzil mnie w hotelu za 1500rs/pn!! jak na tutejsze warunki to strasznie duze pieniadze, ale przynajmniej byl czysty.O poranku przenioslem sie do hotelu za 400rs/pn i znowu wtopilem dalem sie naciagnac na idiotyczny objazd po dheli a ze byl poniedzialek to wszystko bylo pozamykane- kolrejna wtopa. Ale chyba kazdy odwiedzajacy azje musi dac sie naciagnac w pewnym momecie, ominelo mnie to w chinach wiec musialo dopasc w indiach:). Teraz mieszkam na paharganju w hotelu The spot ena uczciwa bo 300 rs/pn a pokoj klasy tego za 1500:) A teraz do zeczy- w chwili gdy samolot dotknal plyty lotniska w delhi wyladowalem w innym swiecie. Tu wszystko jest tak odlegle od tego z czym spotykamy sie na codzien w europie, ze nie da sie tego opisac slowami. Cala paleta zapachow, kolorow, smakow od tych najgorszych po te wspaniale. Zwiedzilem dzisiaj wszystk oco kazdy turysta powinien w delhi zobaczyc teraz postanowilem zapomniec o przeszlosci o indiach ktore nie potraktowaly mnie do konca uczciwie jade jutro sinigaru miasta polozonego wysoko w himalajach. z dala od mister look z dala od dymu chalasu i naciagaczy.
Ogolne wrazenie z delhi sa pozytywne czuje sie tutaj pewnie i bezpiecznie moze dlatego postanowilem wlasnie teraz je opuscic. Najwieksze wrazenie ze zwiedzanych tu obiektow zrobila na mnie swiatynia lotosu miejsce gdzie wszystkie religie kultury i nacje sa jednosia swiatynia bez barier gdzie kazdy moze przyjsc usiasc modlic sie medytowac na swoj wlasny sposob i nikogo to nie dziwi mnisi siedza kolo muzelmanow pare metrow dalej hinduska wykonuje chrzescijanski znak krzyza i wszystko to pod jednym dachem pieknym dachem w ksztalcie kwiatu lotosu.
Co mozna jeszcze powiedziec o delhi, jest to miasto strasznie zatloczone ruchliwe i glosne, miasto gdzie bieda i bogactwo sa najblizszymi sasiadami. Kobieta ubrana a wlasciwie owinieta w lachmany spi z dzieckiem na ulicy obok nich lataja psy zjadajace pozostalosci bo ulicznych sprzedawcach owocow a kawalek dalej parkuje mercedes. Krowa stoi na ulicy przez 25 min blokoje caly ruch i wszysco poza ciaglym trabieniem nie robia z tym zupelnie nic. Sa miejsca gdzie po przejsciu 2 krokow zapach jedzenie zmienia sie w zapach... no nie musze chyba mowic jaki:) a napewno nie chodzi mi o perfumy:) Jutro rano czeka mnie 24h podroz prosto w himalaje wiec ide sie wyspac:) NAMASTE POLAND!!:D